O tem, by Bronka była przy niej, mowy być nawet nie mogło.
— Chora musi mieć wielkie wygody i spokój, gdyby młodziutka siostrzenica była przy niej, w sanatorjum dla piersiowych, niepokoiłoby to słusznie chorą. Należy tego unikać, tem bardziej, że pobyt w sanatorjum mógłby rzeczywiście zaszkodzić Bronce.
Pani Tylicka uznawała słuszność słów lekarza, myślała jednak nad tem, czyby Bronki nie umieścić prywatnie w którym z pensjonatów w Zakopanem, by tam wpobliżu ciotki spędziła wakacje.
— Pobyt w górach zrobi ci tylko dobrze, moje dziecko — mówiła.
Bronka milczała.
— Muszę wpierw załatwić się z egzaminem — mówiła. — Trzeba zdać na trzeci kurs.
Umówiła się z doktorem, że do tego czasu nie powie pannie Wandzie o konieczności wyjazdu do sanatorjum.
A sama wieczorami obrachowywała z ołówkiem w ręku wszelkie wydatki i wkońcu powiedziała sobie:
— Nie mogę jechać do Zakopanego.
— Wiesz co — powiedziała pewnego dnia Krzysia, która wszystkie kłopoty przyjaciółki znała — przenieś się na wakacje do nas. Mam swój malutki pokoik, odstąpię ci go z chęcią. Będę spała na sofie w jadalni. Będziemy razem pracowały w ogrodzie, zobaczysz, będzie nam dobrze.
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/145
Ta strona została uwierzytelniona.