i co najważniejsza sto sześćdziesiąt koron miesięcznie. Żadnych wydatków mieć nie będę i jeszcze taka bogata wrócę do Lwowa.
— Ależ zlituj się, dziewczyno, jakżeś mogła — mówiła pani Tylicka — tak się sama zdecydować. Nie wiesz nawet, do kogo jedziesz, co to za dom, co za ludzie?
— Ta pani w biurze zaręczyła mi — mówiła Bronka — że dom polski i uczciwy bardzo. Dzieci podobno mają być trudne. Myślę jednak, że to jakoś pójdzie.
— Powiedzże mi przynajmniej nazwisko tych ludzi, do których się wybierasz?
— A właśnie, że w tem sęk, iż sama nie wiem — powiedziała Bronka. — Jutro koło czwartej przyjedzie sama pani dla ostatecznej umowy, i oto mój interes, by pani ze mną zechciała pójść do biura, polecić mię i zaręczyć, że jestem naprawdę panną Bronisławą Torską i że umiem po francusku.
— Chcesz więc załatwić tę sprawę, nie mówiąc nic przedtem pannie Wandzie?
— Przeciwnie, chcę jej dziś to powiedzieć — odparła Bronka — i panią proszę o pomoc. Niech pani mnie poprze i powie cioci, że będzie dla mnie pewnego rodzaju próbą taki pobyt wśród obcych. Następnie może się nawet zbudzą uśpione we mnie zdolności nauczycielskie — dodała śmiejąc się.
Musiała wkońcu pani Tylicka zgodzić się i obiecać, iż jutro pójdzie z nią do biura.
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/148
Ta strona została uwierzytelniona.