— Jesteś dzielną dziewczyną, Bronko — powiedział, wysłuchawszy opowiadania o tem, co w ostatnich czasach przebyła. — Dumny jestem z mojej dziewczynki — mówił patrząc na jej smukłą, zgrabną postać. — Prawdziwa z ciebie córka pana Andrzeja, podobną jesteś do niego nietylko z twarzy, ale i z charakteru.
Zajaśniały radością śliczne, ciemne oczy Bronki.
Panna Wanda nie zgadzała się na to, by Bronka brała zajęcie na wakacje.
Kępa był innego zdania.
— Niech jej pani nie broni — rzekł — niech pani nie krępuje jej ducha. Zdrowa jest, silna, pracować może i szczęśliwa będzie z tą pracą. Życie jest bojowaniem, droga pani — mówił, ujmując wychudłą rękę panny Wandy. — Szczęśliwy ten, kto do tej walki ma potrzebną moc. Bronka ją posiada. Nie krępujmyż jej powijakami, niech powoli wchodzi w życie i bierze się z niem za bary.
Tak dzięki szczęśliwemu przyjazdowi Kępy usunęły się wszelkie trudności z drogi Bronki.
Panna Wanda wobec zwołanego przez Tadeusza konsyljum zgodziła się jechać na pół roku do sanatorjum. Mieszkanie zwinięto, a Bronka przyjęła posadę do państwa Asłanowiczów.
— Po wakacjach — mówiła pani Tylicka — zamieszkasz ze mną, Bronko, aż do powrotu panny Wandy. Ku wielkiemu wszystkich zdumieniu dziewczyna potrząsnęła przecząco głową.
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/153
Ta strona została uwierzytelniona.