uczyły, bo wakacje są czasem wypoczynku a nie odrabianiem nudnych słówek i obkuwaniem gramatyki, ale po przyjeździe nauczycielki wszystko się zmieniło.
Wdzięk Bronki, jej swoboda i ujmujące obejście ujęły dom cały. Ola i Stefa nie mogły się oprzeć urokowi swej młodziutkiej mistrzyni. Od pierwszego dnia rozpoczęła się nauka, i uczennice orzekły zaraz na wstępie, że żadna madame, ani mademoiselle nie uczyła tak łatwo, przystępnie, jak panna Torska. Były niemal rówieśnemi, bo zaledwo o dwa lata młodsze od Bronki, to też zbliżyły się do siebie bardzo prędko i chętnie zasiadały do parogodzinnej pracy, potem cały dzień były ze sobą. Bronka ściśle jednak wypełniała swe zobowiązania i, czy to chodząc po lesie, czy też płynąc łodzią po bystrym Czeremoszu, lub odbywając wycieczki dalsze, mówiła wciąż i sama po francusku i od uczennic wymagała, by w jej towarzystwie nie używały innego języka.
— Panna Bronia widocznie woli język francuski, niż ojczysty — rzekła raz Stefa.
— Mylisz się bardzo — zawołała Bronka — mowa ojczysta jest mi najmilszą, ale matka wasza, umawiając się ze mną, postawiła za warunek, że będę z wami mówiła tylko po francusku, obiecałam jej to i muszę słowa dotrzymać.
— A gdybyśmy zastrajkowały — śmiała się Ola — i mówiły tylko po polsku, to coby pani poczęła? Co?
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/155
Ta strona została uwierzytelniona.