tykanej u dziewcząt-lalek. Uroda Bronki mogła się podobać, lub nie, ale obojętnie nikt nie mógł jej ominąć; kto raz spojrzał jej w oczy, ten miał chęć zbliżyć się do niej i poznać wewnętrzną istotę młodej dziewczyny.
— Czy pani ma zamiar w przyszłości zostać nauczycielką? — zagadnął pewnego dnia Bronkę pan Asłanowicz.
Całe towarzystwo siedziało na tarasie przy podwieczorku. Bronka wstrząsnęła głową przecząco.
— Jak dotąd — rzekła — nie czułam jeszcze powołania w tym kierunku.
— To pocóż siedzisz w seminarjum? — zawołała żywo Jana. — Zmiłuj się, z twoją inteligencją, zdolnościami, siedzieć w seminarjum! Rzuć to raz i przenieś się do gimnazjum, a stamtąd idź na uniwersytet.
— Miałam ten zamiar poprzednio — odparła Torska — chciałam przejść z wydziałowej do gimnazjum, a potem iść na medycynę, ale ciotka moja pragnęła, bym wprzód ukończyła seminarjum i zdobyła świadectwo dojrzałości; to też po skończeniu seminarjum mam zamiar przygotować się do matury gimnazjalnej, bo wątpię, bym została nauczycielką.
— A więc medycynę pani chce wybrać jako zawód? — pytał pan Asłanowicz. — Ma pani w tym kierunku zamiłowanie?
Bronka zarumieniła się.
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/161
Ta strona została uwierzytelniona.