Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.

Surma rozśmiał się.
— Tak ci pilno do tego wesela — rzekł — nie sądziłem, żeś taki skory do żeniaczki.
— Gdyby tak miało być — odparł Asłanowicz — tobyś musiał stracić swoją druchnę. W tej chwili jednak myślę jedynie o zabawie.
Do rozmawiających na ganku zbliżyła się cyganka. Szła od folwarku.
— Rączkę, piękny panie daj, a powróżę — rzekła, wyciągając do Witka swoją ciemną dłoń.
W pierwszej chwili i brat i Surma nie poznali Jany, tak się doskonale przebrała.
— Brawo Jana! — zawołał Witek — a toś się świetnie ucharakteryzowała. Z powodzeniem mogłabyś uchodzić za prawdziwą Azę.
— Jeśli się tak wszystkie panie nasze odmienią — rzekł Surma — to będziemy mieli dopiero zagadki do odgadywania.
— Zagadki nie będzie — śmiała się Jana — ale zachwytów sporo. Nie wyobrażacie sobie nawet, jak uroczą jest Bronka w stroju krakowskiej druchny.
— To było do przewidzenia — odparł Witek — ona w każdej sukni jest śliczna.
— Ale czemu panie tak marudzą? — zapytał Surma. — Doczekać się ich nie możemy.
— Bronka i mama już dawno ubrane — odparła Jana — ale te małe tak nudzą, coraz to której trzeba coś zmieniać. Bronka im przerabia, poprawia, ze świętą cierpliwością.