Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

Ja Prypeci mej nie zmienię
Gdzieś na Renu jasne wody,
Ani łąk mych woń, zielenię
Na ich parki i ogrody!


— Nie wiedziałam, że pan Władysław pisze poezje — zawołała Ola — ale że też pan tak ukochał Prypeć! Czemu to nie o Czeremoszu lub Prucie naszym pan to mówi?
— Wierszyk ten napisał mój serdeczny przyjaciel, w którego domu gościłem parę razy na Polesiu — odpowiedział Wiejski. — Pływaliśmy razem po ślicznej Prypeci, łowiliśmy ryby i raki w jeziorach i błotach poleskich i włóczyliśmy się dnie i noce po tamtych puszczach. Śliczny tam kraj.
— A kraj „nudny niby słota“ śpiewał o Polesiu ongi Pol — odezwała się Bronka.
— Musiał tam być chyba w słotę i dlatego tak skrzywdził biedne Polesie. Kraj, w którym wszystko gra i śpiewa, nudnym być nie może — bronił Wiejski.
— Nie rozumiem tego, co tam gra i śpiewa? — zapytał Witek.
— I las, i łąka, i każde błotko bodaj żyje na Polesiu — odparł Władek. — Nigdzie może takiego śpiewu i grania ptaków i owadów nie posłyszysz jak tam wiosną podczas wylewów Prypeci. Nic, jedno morze, mówię wam, gdzie okiem sięgnąć, tam woda i woda. A gdy wieczór nadejdzie, słyszysz zewsząd wołanie ptactwa błotnego, klekotanie bocianów, gwizd ciągnących słonek, re-