Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/195

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy wyglądam na przepracowaną? — rozśmiała się wesoło. — Niech pani na mnie spojrzy. Nie zbladłam, nie zmizerniałam ani trochę od powrotu ze wsi.
Rzeczywiście wyglądała jak różyczka.
— Wolałabyś jednak odłożyć te lekcje na rok przyszły, wszak musisz przygotować się do egzaminu — przypominała pani Tylicka.
Ale Bronka nie dała sobie wytłumaczyć. Ułożyła się z nauczycielką Angielką, iż wzamian za lekcje francuskiego będzie się u niej uczyła angielskiego.



Szybko mija czas przy pracy, to też Bronka ani się spostrzegła, gdy nadeszły egzamina; parę tygodni usilnej pracy, i świadectwo dojrzałości znalazło się w jej ręku.
Uszczęśliwiona spieszyła do pani Tylickiej. Panny Wandy nie było jeszcze we Lwowie. Lekarze orzekli, że powinna zostać parę miesięcy dłużej w sanatorium. Kępa z naciskiem twierdził, że w interesie Bronki powinna być zupełnie zdrowa. Uległa więc i została. Miała wrócić dopiero w maju. Bronka projektowała, że zaraz po egzaminie pojedzie do Zakopanego, zabierze pannę Wandę i pojadą gdzieś obie razem na wieś. O braniu lekcyj na wakacje mowy nie było. Ani ciotka, ani pani Tylicka nie zgodziłyby się na to, a i sama w głębi duszy przyznawała, że jest trochę zmęczona.