W połowie wakacyj, do Zagórza, letniska, w którem przebywali nasi znajomi, zawitali nowi goście: Jana i Witek Asłanowiczowie.
Bronka ucieszyła się bardzo, przypomniała się jej Olejowa i zeszłoroczny tam pobyt. Witek ukończył politechnikę w Pradze, był już inżynierem mechanikiem i miał zamiar osiąść we Lwowie. Jana miała jeszcze przed sobą ostateczne egzamina.
Przyjazd ich wniósł nowe życie do cichego domu, rozruszano się, rozpoczęły się wycieczki w okolice, zwiedzanie brzegów Wisłoka i sąsiednich lasów. Obie starsze panie i doktór należeli do tych wycieczek, i zaraz na pierwszej Tadeusz rzekł do panny Wandy:
— Mamy w domu wroga, co porwać nam chce królewnę.
Panna Wanda spojrzała zdumiona.
Dotąd nie przychodziło jej na myśl, że Bronka jest dorosłą, że lada dzień może spotkać kogoś, kto ją pokocha, komu ona odda swe serce i rękę. Słowa Kępy przeraziły ją trochę.
— Tak, tak, droga pani — mówił doktór, patrząc przed siebie — nadchodzi chwila ważna w życiu dziewczęcia. Bronka nasza, cudna dziewczyna, niepodobna by nie zwracała na siebie oczu ludzkich.
— Ależ doktorze — mówiła panna Wanda — przywidziało ci się. Bronka jest śliczna, nie przeczę, inteligentna przytem i bardzo myśląca, dziecko to jednak jeszcze wielkie.
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/198
Ta strona została uwierzytelniona.