Jasła. Obie dziewczyny wybrały się na przechadzkę ponad Wisłok.
— Chcę dziś wyłącznie korzystać z towarzystwa Bronki — powiedziała Janka — pójdziemy sobie tylko we dwie nad rzekę i wrócimy na kolację, pewno i Witek tu przyjdzie po powrocie z Jasła.
I poszły — skoro jednak odeszły nieco od domu, Jana, obejmując towarzyszkę, rzekła:
— Bronko, czy wiesz, że Witek cię kocha?
Zamąciły się jasne źrenice Torskiej, łuna przebiegła po jej twarzyczce.
— Dlaczego mi to mówisz, Janiu? — szepnęła, a w głosie jej czuć było wyrzut i smutek.
Tamta jednak nie odczuła tego.
— Witek prosił mnie o to — rzekła — sam nie miał odwagi mówić ci o tem. Kocha cię oddawna. Jeszcze w roku zeszłym podczas twego pobytu w Olejowej chciał ci o tem powiedzieć, ale wtedy matka wymogła na nim, że będzie milczał aż do ukończenia politechniki. Dotrzymał słowa, ale już dłużej czekać nie chce. Bronko, powiedz mi jedno, czy może przyjść do was, powiedzieć ci, że cię kocha, i prosić, byś została jego żoną?
Były już nad bystrą rzeką, leżał tu kamień, na którym nieraz siadywały, i teraz Bronka milcząco osunęła się na głaz.
Była blada jak opłatek, usta jej nawet zbielały. I ją to zaskoczyło niespodziewanie, nigdy jeszcze nie pomyślała na serjo o zamążpójściu.
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/200
Ta strona została uwierzytelniona.