Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/202

Ta strona została uwierzytelniona.

mu przyjść jutro i pomówić z tobą. Może ty się jeszcze namyślisz?
— Janiu, dlaczego ty mnie o to prosisz? — odrzekła Bronka. — Wiesz, że Witka lubię bardzo. On, wy wszyscy w Olejowej byliście dla mnie bardzo dobrzy, nie chciałabym nigdy nikomu z was zrobić przykrości. Pomyśl jednak, że wychodząc za Witka, jemu zrobiłabym tylko źle, bo naprawdę czuję to, że nie kocham go tak, jak należałoby kochać tego, z kimby się miało iść przez życie całe...
Pożegnały się i każda poszła do siebie.
Bronka za powrotem nie zastała Tadeusza, bolała go głowa i odszedł wcześnie. Długą rozmowę miała panna Wanda ze swą wychowanką, która szczerze opowiedziała jej to, z czem do niej przyszła Jana.
— Wyznaję — mówiła panna Kańska — że chciałabym, Bronko, widzieć cię mężatką. Chcę, byś poszła zamąż za człowieka dobrego i rozumnego, któremubyś była dzielną towarzyszką i współpracownicą w życiu, bo wszędzie — jakiebyś miała stanowisko, pracować trzeba, ale nigdy nie namawiałabym ciebie, byś szła zamąż bez miłości i przekonania, jedynie tylko dla stanowiska. Asłanowicz jest młody bardzo; kto wie, gdyby się go bliżej poznało, czyby nie był dla ciebie odpowiednim mężem.
Bronka potrząsnęła głową.
— Nie, ciociu — rzekła. — Witek jest bardzo dobry, miły chłopak, ale nie mogłabym iść za nie-