Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/204

Ta strona została uwierzytelniona.

A zwracając się do Bronki, dodała:
— Wiesz, pan Jan pojechał do Ameryki, by jak mówił, nauczyć się tam pracy.
— A... — rzucił Witek — ten to chyba zawsze będzie miał moc i zapał.
Jana podniosła się i zaczęła żegnać starsze panie, Asłanowicz zbliżył się do Bronki.
— Żegnam panią, może na długo — rzekł ujmując ją za rękę — ale proszę, niech pani, panno Bronisławo, zechce pamiętać to, że ma we mnie oddanego sobie przyjaciela, na którego zawsze, w każdej chwili liczyć może...
Bronka spojrzała serdecznie na mówiącego.
— Dziękuję — szepnęła — wy wszyscy byliście dla mnie tacy dobrzy i nie zapomnę tego nigdy, a panu życzę z całej duszy...
Urwała, bo łzy zakręciły się jej w oczach, bała się, że wybuchnie płaczem...
Doktór Tadeusz Kępa tego dnia odzyskał dawny humor, przekomarzał się z Bronką, żartował i — jak mówiła — był takim zupełnie jak niegdyś w Warszawie.
Wieczorem uprosił panią Tylicką, by z nim i z Bronką pojechała na parę dni do Krakowa.
— Muszę przecie czemś uświęcić moją przyszłą profesurę — mówił. — Bronka mało zna Kraków, a i jej należy się nagroda za świetny egzamin.
Pani Tylicka zgodziła się z łatwością. Kępa należał do jej ulubieńców, a z Krakowem łączyły