tą zagadką i nawet w laboratorjum praca mi nie szła tak gładko, jak zazwyczaj.
— Lubisz swoje zajęcie?
— Bardzo. Chemja pociąga mnie coraz więcej i nieraz już przychodziło mi na myśl, czyby nie należało iść drogą wyłącznie naukową.
— Tak? — zadziwił się Kępa. — A cóż będzie z fabrykami, z tkactwem, farbiarnią?
— Jeszcze się tego nie wyrzekłam — odparła — tylko, że życie zdziera z nas pewne złudy. I tak naprzykład prześladuje mnie myśl, że przecie, skoro będę pracowała w farbiarni, to najlepsze wyniki mej pracy będą głównie szły na pożytek właściciela, a może nieraz stanę się przyczyną pewnego wyzysku robotników, wtedy, gdy pracując w laboratorjum, nigdy tego nie zrobię.
Kępa uśmiechnął się i, zmieniając przedmiot rozmowy, rzekł:
— Przyjechałem tu w bardzo ważnej sprawie i muszę o niej z tobą pomówić. Czy wiesz, że Bronków ma być sprzedany?
— Nie — odrzekła — nie słyszałam o tem.
— Tak jest niezawodnie. Tworzy się właśnie towarzystwo, które chce nabyć ten majątek. Bronków leży w okolicy, bardzo nadającej się pod uprawę lnu, i towarzystwo zamierza tamże założyć fabrykę tkacką, coś à la Żyrardów, z tą różnicą, iż tu będą zatrudnieni sami Polacy, począwszy od dyrektora aż do ostatniego posługacza. Będzie się tkało płótno i robiło wszelkiego rodzaju płócienka. Obok stanie fabryka perkalików, ta-
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/215
Ta strona została uwierzytelniona.