Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/221

Ta strona została uwierzytelniona.

jakżeby w tem wyglądała? Nie włoży ich nigdy przecie, nie ma odpowiedniej tualety i gdzież poszłaby w tym stroju?
Ale perły miały w sobie wdzięk kuszący.
Im dłużej na nie patrzyła, tem bardziej ją nęciły. Nie, musi raz włożyć je na siebie, zobaczyć, czy też ozdobią ją tak bardzo.
Wstała, upięła jak koronę nad czołem dwa ciemne warkocze i przypięła je grzebieniami strojnemi w perły. Wyjęła z szafy białą, lekką sukienkę, ubrała się w nią i na szyję wzięła sznur perłowy.
Spojrzała w lustro i stanęła zdumiona. Że była piękną, wiedziała dobrze, mówiły jej to i oczy ludzkie i zwierciadła. Sprawiało to jej przyjemność, ale tak, jak nie była zarozumiałą ze swych wiadomości, tak też nie pyszniła się urodą. Dziś jednak wydała się sobie samej piękną.
W tejże chwili ktoś zapukał do drzwi i, nie czekając zaproszenia, do pokoju wpadła Kazia Iwicka, koleżanka z uniwersytetu.
— Słuchajcie, Torska! — wołała, otwierając drzwi, lecz zaraz urwała i stanęła, patrząc z zachwytem na białą postać.
— Boże! — zawołała wkońcu. — Jakżeż wy wyglądacie. Nic tylko królewna z bajki. Ależ wy naprawdę jesteście cudownie piękna.
Bronka roześmiała się.
A tamta podziwiała jej piękność, zachwycała się jej postawą, a już słów nie miała dla pereł.