— Jesteś dziś tak królewsko piękna — rzekła Iwicka — że jak królewny musimy słuchać.
— To, to rozumiem — rozśmiała się Bronka. — Niech więc kolega pójdzie po bilety.
Dnia tego dawano w teatrze „Lohengrina“. Bronka muzykalna bardzo i wrażliwa znała dobrze arcydzieło Wagnera, dziś jednak bardziej niż kiedy indziej wzruszał jej duszę tragizm, przemawiający tonami muzyki.
Zasłuchana w cudną uwerturę, nie zwracała uwagi na to, że po podniesieniu kurtyny oczy widzów skierowały się do ich loży: budziła ogólny zachwyt swą pięknością.
Ona myślała o Elzie. Dlaczego piękna księżniczka nie uwierzyła swemu obrońcy? czemu podejrzliwością swą i niewiarą złamała życie obojga? — i smutno jej było.
Po pierwszym akcie spojrzała na widownię i naraz zarumieniła się. Oczy jej spotkały się z oczyma Tadeusza. Siedział w krzesłach, dojrzał ją i ukłonił się, ale oczy miał smutne i nie uśmiechał się do niej, jak to było zwyczajem.
Bronce zabiło serce.
Dojrzał ją — pewno przyjdzie, a ona dziś tak piękna. Nigdy jej taką nie widział.
W tejże chwili zgasło światło — rozpoczął się akt drugi.
Teraz już nie słuchała, nie patrzyła nawet na scenę, czekała...
Gdy znowu spadła zasłona, Bronka spojrzała w tamtą stronę: Tadeusza już nie było.
Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/223
Ta strona została uwierzytelniona.