Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/226

Ta strona została uwierzytelniona.

Żal ścisnął jej serce, zaraz jednak podniósł się bunt gwałtowny.
— A więc niech będzie jak chce, niech jedzie...
I odzyskując całą swobodę, zaczęła z żywością rozmawiać ze Stefanem, Kazią i Iwickim. Starała się być wesołą, ożywioną i dowcipną.
Już jej nie obchodziła niedola Elzy, nie słuchała przepięknego pożegnania Lohengrina. Chciała się bawić i bawiła, zachwycając i czarując coraz bardziej Wołyniaka.
Po skończonem przedstawieniu Kazia, którą ucieszyło powodzenie Stefana, szła z bratem i coś ważnego musiała mu powiedzieć. Kaliński skorzystał z tego i towarzyszył Bronce. I on uwierzył w swą dobrą gwiazdę i głosem cichym zapytał ją o to, o co błagał przed rokiem.
— Wiem — mówił — że pani kocha kraj, że pragnie dla niego pracować, ale czyż małżeństwo temu przeszkadza? Przeciwnie, pracowalibyśmy we dwoje, pod wpływem pani i ja stanę się człowiekiem pożytecznym. Wszystko, co posiadam, będzie twą własnością, ty będziesz tem rządziła.
Bronka milczała. Serce jej biło gwałtownie. Różne uczucia miotały nią, była chwila, że już chciała podać rękę Stefanowi, gdy on znowu odezwał się:
— Nie nalegam, byś pani dziś stanowczo mi przyrzekła, że zostaniesz moją żoną. Będę czekał cierpliwie, ale pozwól mi bodaj mieć nadzieję.
Bronka odetchnęła. Tak, to będzie najlepiej, nie może odrazu nic postanowić.