Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/228

Ta strona została uwierzytelniona.

pchnęło. Ale nie, teraz ona pójdzie do niego i jak dawniej to robiła mała Bronka, przeprosi go, a on wybaczy swojej dziewczynce.
Wyskoczyła z łóżka, ubrała się szybko, nakreśliła parę słów na bileciku, zarzuciła na siebie płaszczyk i wybiegła.
Po drodze posłała bilecik do Kalińskiego, a sama poszła do stacji telefonicznej. Nie wiedziała wprawdzie dokładnie, w którym hotelu stoi doktór, ale zdawało się jej, że go znajdzie w tym samym, w którym stawała panna Wanda.
Jakoż nie pomyliła się. Odpowiedziano jej, że doktór Kępa przed chwilą wyszedł i że za godzinę wyjeżdża do Paryża. Odetchnęła i kazała powiedzieć doktorowi, iż znajoma jego chora, prosi, by dziś koniecznie był u niej. Podała adres domu, ulicy i wróciła do mieszkania. Czekała, niepokój pochłaniał ją straszny. A jeśli on się na nią obraził i nie przyjdzie, to co? Na samą myśl o tem serce się jej ściskało. Zostanie zupełnie sama po raz drugi w życiu, jeśli ją opuści ten najlepszy przyjaciel. Zakryła oczy.
Ale nie, on tego nie uczyni, nie, nigdy!
Na schodach słychać znajome kroki. Skoczyła do drzwi i otworzyła je, podając obie ręce doktorowi.
— Mówiono mi, że jesteś pani chora — powiedział, ujmując jej dłonie. — Co się stało? Rzeczywiście, pobladłaś pani mocno od wczoraj.
— Bronka była chora — odpowiedziała, nie usuwając rąk i prowadząc go w głąb pokoju —