Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/240

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak — szepnął — chodziło mi tylko o zakończenie rachunków z opieki nad majątkiem Bronki i wprowadzenie jej do fabryki.
— Niech mi pan wybaczy — rzekła panna Wanda — że poruszam sprawę czysto osobistą, ale zdawało mi się... nieraz... myślałam... iż wychowanka nasza nie jest mu obojętna...
Kępa pobladł, jakiś boleśny skurcz przebiegł mu po twarzy.
— A pani droga — szepnął — nie kryję, Bronka droższa mi jest nad życie, nad sławę... nadewszystko... ale mamże ja prawo sięgać po ten cudny kwiat?
— A jeśli ona cię kocha? jeśli ty jeden możesz dać jej szczęście? — spytała kobieta.
— Bronka mnie kocha? — zawołał Kępa — mówiła pani o tem?
Panna Wanda potrząsnęła głową przecząco.
— Serdeczna i prawa jest moja dziewczynka — rzekła — ale tajemnicza i dumna co do swych uczuć, więc nie śmiałam jej badać pod tym względem. To jedno wiem, że odrzuciła Asłanowicza i Kalińskiego, chociaż każdy z nich miał wszelkie dane, by się mógł podobać. Jeśli więc odmówiła tamtym, to chyba dlatego, że kocha pana.
Kępa był coraz bledszy, milczał chwilę, wkońcu rzekł głuchym głosem.
— Nie, mylisz się droga pani. Jestem psychologiem i znam Bronkę. Kocha mnie niewątpliwie, ale jak starszego brata, lub opiekuna, nic ponadto.