Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 180.jpg

Ta strona została przepisana.

A huk się porwał i rozgrzmiał daleki,
Jakby nam puszcza odkrzykła: — «Na wieki!» —

Więc my poczulim dom i cości swego
W onych niezmiernych dalekościach świata.
Bo to i w puszczy, jak więc u każdego,
Jest dusza, co się z tą człowieczą — brata.
A choć jej głębie zatajone strzegą,
Przemówisz do niej? — wnet odzew przylata,
Właśnie, jakby się druhowie zgadali...
I tak my weszli tam i tak zostali.
...................

Szumcież mi jeszcze, wy ogromne bory,
Sadzone tutaj od naczęcia świata!
I wy, krzyczące ozwijcie się kory,
Gdy po was z jękiem siekiera kołata!
Huczcież mi grzmotem, mazurskie topory,
Gdy skry z nich krzesze prawica żylata,
Jako bywało w ten pierwszy czas stary,
Kiedy się człowiek brał z ziemią za bary.

Niechajże jeszcze na oczach mi stanie
Ten nieprzebyty gąszcz i niestrzymany,
I naród, w swojej siermiężnej sukmanie
U proga puszczy tej rozkrzyżowany,
Suplikujący do Ciebie, o Panie,
Byś błogosławił ten dział mu nadany,
I był tu z nami tak samo pospołem,
Jak w wioskach, białym nakrytych kościołem.

Niechajże jeszcze obaczę te głowy
Żarem spalone i wyschłe do kości,
Jak się na wiew ten i pomierzch borowy
Odkryły i jak tam stały w nagości,
Jak nagle ucichł gwar w ciżbie i mowy,
A naród tak szedł, jakby do świętości,