Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 236.jpg

Ta strona została przepisana.

Lecz ów, na Boskim jakby trybunale,
W zapamiętaniu klęcząc, mocą żadną
Ocknąć się nie dał, choć Kos go, jak umie,
Tak cieszy: — «Co ta!... Co ta już, mój kumie»! —

I twardy kułak podnosząc do oczu,
Chlipał, a wielkie wąsiska mu drgały...
Ale Horodziej, co stał na uboczu
W płótniance swojej, jak gołąb ten biały,
Powiódł rękoma po onem przezroczu
Powietrznem, w którem jeszcze łuny grały,
I głosem cichym, jakby sam do siebie,
Mówił, spojrzenie utapiając w niebie:

— «W Boskim to widać stało dekretarzu[1],
Byśmy w tych borów puścili się bezdna.
Paś-że nas tera, ty dobry Owcarzu,
Iż nam tu droga ni piesza, ni jezdna,
A daj kość złożyć na onym cmentarzu,
Gdzie szepcą brzozy, i rosi noc gwiezdna...
Ty, co szlakujesz, gdzie owca zapłacze
W cierzniu[2], i jagnię piastujesz tułacze,

Paś-że nas tera!» — A wkoło, jak wodna
Roztocz, step siniał po nieba krawędzie.
Trawy w pas. Idziesz niemi, jakby do dna
Ów nurek, co go trzymają na wędzie,
Nic, tylko głębia zieleni bezbrodna,
Że jak na morzu, ptak tam nie usiędzie
Wędrowny, tylko na bujach[3] rozpięty,
Pod niebieskiemi zawisa odmęty.

  1. Dekretarz (z łac.) — księga dekretów sądowych, przen. przeznaczenie.
  2. Cierzń (gw.) — cierń.
  3. Buja — skrzydło.