Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 322.jpg

Ta strona została przepisana.

Już głębiej, już się topi w skrawej fali,
Już się do czuba, już z czubem się nurza...
Nagle — świat cały gaśnie, jak zdmuchnięty,
I wnet się mroków podnoszą odmęty.

W pół ryku bydło, a pół nutki ptaszę
Urywa, oną porażone mocą
Prędkiej odmiany. I mowy też nasze
Zacichły. A już rozjarzone nocą,
Sypły się gwiazdy przez nieba poddasze,
Jak złote ziarno siewne. Już migocą,
Już gasną, światłem zalane miesiąca.
Tak noc tam pilna jest i tak nagląca.

Ale Burniaków ściągnęła się chmara
Do nas z goszczoną u siebie gromadą
I z rojnym gwarem. Co młodsza wnet wiara
Naniosła chróstu i godny stos kładą.
Najbliżej ognia przysiadła sie stara
Kubina, z twarzą kościaną i bladą;
My insi kręgiem, jak właśnie koniuchy
W łąkach, gdy wierzba osypie się w puchy.

To, żeby mi kto powiadał z ambony,
Że ja te świtki chłopskie, te sukmany
Obaczę, z tej na wywrót świata strony,
Że one chaty, one orne łany,
Lud cały będzie w posadach ruszony,
Tobym se naprzód pomyślał: — pijany!
A zaśbym plunął w garść i między ślepie...
Niech po próżnicy ozorem nie trzepie!

Lecz Skwara, który rad o swym dobytku
Gadał, tak kończył przerwaną rozmowę:
— «Prawda, że człowiek nic niema do zbytku,
Ale porządek[1] jest wszelki!» — Tu w mowę

  1. Porządek (gospodarski) — narzędzia, sprzęty domowe i t. p.