Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 345.jpg

Ta strona została przepisana.

Może się wichrów zachodnich dopyta,
Gdzie świeci trumna twoja kryształowa,
I pójdze bosa nad morza krawędzie,
I w huku jego twych słów słychać będzie.
....................

«...Piszę ja do was, rodziciele moi,
Z struchlałem sercem, z mokremi oczyma,
A między nami morze wielkie stoi,
Nie daje do was i przez moc mnie trzyma,
Iż strogie puszcze są i góry straszą
Między mną tutaj, a hań, chatą waszą.

...Więc tylko oczy podniosę nad szczyty,
Ranie i wieczór patrzący w tę stronę,
Gdzie jest kłosami nasz zagon nakryty,
Gdzie łąki nasze o rosie koszone...
I radbym ptakiem przelecieć tę drogę,
I wiatrem radbym przez nią — a nie mogę.

...I tak mi w oczach stoi tu, jak żywa,
Ta nasza strzecha, snopami poszyta,
I kalenica wysoka, a krzywa,
I dusza o niej zamyśla i pyta...
Ale jej słówka nikt stamtąd nie poda,
Taki świat[1] ziemi je i taka woda.

...I widzę prawie chróściane te płoty,
Studnię, żórawia widzę, cembrowinę...
I rady sobie nie wiem od żaroty,
A od tęskności — o kęs[2], że nie ginę...
Przez góry czuję i przez wielkie morze,
Jak mięta pachnie tam i drzewko Boże...
....................

  1. ...świat — kawał wielki.
  2. ...o kęs — o mało.