Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 10 406.jpg

Ta strona została przepisana.

A prędzej Bug się nawróci i stanie,
Niż ja z tej wiary popuszczę choć trocha
(— «Albo i prędzej!» — hukną Podlasianie,
Gęsto dokoła ciżbiący się Rocha).
— A niech w to miejsce nikto mnie nie trunie,[1]
Bo padnie, jako po jasnym piorunie!» —

Zawrzało. Wszyscy popuścili garła
Nie dbając na nic. Popróżno Żurawa
— «Cichojta!» — woła. Tak się już rozdarła
Dusza w narodzie, że milczeć nie sprawa.
Zbyt długo ona tajemność ich żarła,
ż[2] rana była w każdem sercu krwawa,
Co się nie dała schować pod sukmaną...
Tak się rozkryli — świecący tą raną.

Lecz ów w kapocie: — «Ludzie kochające!
Nie o to idzie rzecz! Nie o to chodzi!
Tu potrza, coby stanęły tysiące,
Które ocean dziś od braci grodzi...
My tu nie liczym dusz. My tutaj gońce.
A kogo ziemia ta nadbużna rodzi,
Niechaj się czuje do niej! Niechaj bieży
Ratować onej niebogiej macierzy!

— Z Ajres, z Parany, setkami już wali
Podlasie. Będzie luda do tysiąca...
Już my tu jeden okręt zwerbowali,
Co na warsztatach stoi od miesiąca.
Rozkołatany, prawda, lecz się fali
Nie zlęknie jeszcze, moja kochająca
Gromado! Można zawierzyć mu głowę,
Zaś kartę płaci na nim przez połowę».

Tak krzyknę: — «Tuście nam trafili w sedno,
Waszmoście moi! Tu niema już o co...

  1. Trunąć (gw.) — dotknąć, trącić.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Bład w druku. Brak początkowej litery ( lub ).