Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 1 204.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Drogę mu krętą przez fale skróś czyni,
Pluskając lekko wiosłem w obie strony,
Jakby igraszki przypomniał chłopięce.
W łodzi, niedbale zwiesiwszy na ręce
Głowę, ciężącą bogactwem warkoczy,
I w morzu czarne utopiwszy oczy,
Klęczy wpatrzona w głąb toni żeglarka...
Nie wiem, czy na dnie liczy piasku ziarka,
Czy drobnych rybek śledzi korowody,
Czy, jak w lusterko, patrzy w szklane wody;
Lecz gdzie spojrzenie jej w fale zapadło,
Morze odbiło gwiazdy, jak zwierciadło.
Prawe jej ramię nagie aż do spinki,
Co pierś zakrywa tuniką Greczynki
I łunę złota rzuca na jej ciało,
Z łodzi zwieszone, a przez dłoń jej białą
I drobne palce — morze, szemrząc, pluska
I tak się marszczy, jako modra łuska.

Lecz nagle, niby ze snu rozbudzona,
W stronę flotylli zwróciła swą głowę
I oczy duże, oczy opalowe
Utkwiła, milcząc, w źrenicach Scypjona.
Coś się w powietrzu zmieszało... Czy fale
Rozkryły na dnie perły i korale,
Czy nenufary rozkwitły u brzegu,
Czy gdzieś syrena plusnęła się w biegu,
Czy żagiel zadrgał, jako pierś człowieka,
Czy drobna rybka przed siecią ucieka,
Czy gdzieś Najady[1] zaplotły się wieńcem,
Czy srebrne piany spłonęły rumieńcem...
Któż zgadnie?... Scypjon usty spragnionemi
Chwycił powietrza głęboko... głęboko...
A potem zadrżał i spuścił ku ziemi
Dziwnymi żary pałające oko.


  1. Najady — w mitologii greckiej nimfy, mieszkanki wód lądowych.