Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 2 181.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Jak się dymy z chaty wiją,
Jak w ognisku trzeszczą skry?
Jak tam ludzie czują, żyją?
Czy już oschły rosy, łzy?
O poranku szumią drzewa:
— Hej! dalekoż do tych żniw,
Co to o nich piosnka śpiewa,
Na tęsknotę i na dziw!
Do tych żniw błogiego lata,
Kiedy słońce wzejdzie nam
Kiedy razem dwór i chata
Na zagonie staną tam...
Hej! dalekoż mi, daleko!
Kto wyśpiewa taki dzień?...
Jasne rosy z nieba cieką,
Krzyż przydrożny rzuca cień...
O poranku szumią drzewa:
— Kmieciu boży, kędyś ty?
Oto żniwo już dojrzewa,
Naostrzona kosa lśni,
A Piastowy duch pustkowiem
Po zagonach chodzi wzdłuż
I zarzyna srebrnym nowiem[1]
Pierwsze garście naszych zbóż...
Hej, do żniwa tam! do żniwa
Niech wylegnie cała wieś,
Niechaj stare pieśni śpiewa!
Nieś je tutaj, wietrze, nieś!
O poranku szumią drzewa:
— Gdzie jest twoja wioska, gdzie?...
Echo w dali się rozwiewa,
Toną mary w srebrnej mgle.




  1. Nów — sierp, mający kształt nowego miesiąca.