A my drogi nie zagubim
Z powrotem do ciebie;
Poznamy ją po tej zorzy,
Po tem bladem niebie...
Poznamy ją po tej rosie,
Co na tobie świeci,
Po tych jasnych, lnianych główkach
Twoich małych dzieci! —
Lecą, lecą, odlatują
Żegnać ich żałosno...
— Nie smućże się, puste pole:
Wrócą, wrócą z wiosną!...
Już wróciły te żórawie,
Co na wyraj poszły ze mną...
Śnię po nocach, śnię na jawie,
Ale zawsze nadaremno!
Cud po cudzie w oczy bije
Przesłonecznie, przebogato...
Przecież nic mi nie zakryje
Ciebie, pole — ciebie, chato!
Chodzę, patrzę na te dziwy,
Co nie moje, co nie nasze,
A dusza mi, jako ptaszę,
Na dalekie leci niwy...
Chodzę, patrzę, jakby we śnie,
O czemś marzę, o czemś roję
I zaczynam śpiewać pieśnie
O was, chaty, pola moje!