Ta strona została uwierzytelniona.
W złotej szpili, w złotych kołach
Czarne łby w turbanów bieli...
To »Moretti«[1] sławne; bez nich
Niema stroju, ni — niedzieli.
To Moretti, Turki sprosne,
Co rządziły berłem dzikiem
Od Kralewic[2] do Orsowy,
Całym, het, Adryatykiem.
Krwią płynęło wtedy morze
Aż do tamtej starej tamy,
A na hostjach i na słońcu
Wystąpiły krwawe plamy.
Nie utrwało dobro, życie,
Nie utrwała dziewek krasa...
Aż lud w górach nocą zawył,
Jako wyje wilk z pod lasa.
Aż lud nocą w górach zawył
I zgadał się z umarłemi,
I na grobach hostję spożył,
Garść mogilnej czarnej ziemi.
A kiedy lud w górach zawył,
Od Kralewic do Orsowy
Błysły nocą jasne miecze,
Pospadały Turkom głowy.
Tak im głowy pospadały,
Jak ta okiść kwietnych puchów...