Dziś ma kogo straszyć w burzę,
Ma z kim siąść na starym murze,
Chybać w łodzi, wśród pian śniegu,
Coś własnego ma na brzegu.
— Czy wybierał? — Ot, dziewczyna
Każda »Maria« lub »Cecchina«,
Jak ta łódka tyla, tycia...
Aby sposób mieć do życia!
Czarnych oczu dość na »molo«[1];
Chusty piorą, ryby solą,
Każda słońcem podsmalona...
Co wybierać?... Aby żona!
— Czy zarabia? — Jak Bóg zdarzy!
Żona to tam gospodarzy,
Skąpa... grosza nie uroni...
Lecz jest dość na »maccaroni«[2].
W po-klasztornym izba gmachu,
Winogrady zamiast dachu,
Zamiast okna — jasność słońca,
A próg — biały od miesiąca.
Jedna, druga szklanka wina,
Łódka drobna, jak łupina,
Jaskółeczka tyla, tycia,
Aby sposób mieć do życia!
— Gdzie już pływał?... San Gennaro!...
W jedną stronę do Vivaro[3],
Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 4 254.jpg
Ta strona została uwierzytelniona.