Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 6 101.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

(Przydasz-li? — Skąpić nie będę halerza,
Bowiem chcę godnie uczcić rzeczy owe),
A mierz szerokość tak, by mieścił w sobie
Mężów dziewięciu przy mojej osobie.

Ten ci jest własny poczet tych rycerzy,
Wpisanych w sławy regestr narodowy,
Zbrojno ich postaw! Niech im od pancerzy
Blask bije nagły i błyskawicowy,
Niech na ryngrafach orzeł im się śnieży...
A wszystkich uczyń z uciętemi głowy;
Wszyscy je oni zostawili bowiem
W chocimskiem polu, wraz z życiem i zdrowiem.

Więc kiedym się tam z bisurmany złożył,
Śmierć była na mnie już i zła godzina...
Lecz Bóg mi rękę na sercu położył,
Iż — miawszy w piersi dwie strzał Tatarzyna —
Z boiskam porwał się i znowu ożył...
I z damascenką, co jak wąż się zgina,
Wpadłem na wroga, bym we krwi ją zbroczył...
Zapóźno! Turczyn głowy już utroczył[1].

Byli to moi sodalisi wierni...
Razem my poszli, nie razem wrócili...
Ja żyw, a oni ubici w tej czerni,
Gdy za Tatarstwem, jak wichr, się rzucili...
Padli i leżą — hussarze pancerni —
Pod swą chorągwią, od Dniestru w pół mili,
W płytkim, szablami wykopanym rowie,
Obroniciele i bohaterowie!

Piękna to śmierć jest i zacniejsza zgoła
Nad ową, która wszystkim pospolita!

  1. T. j. przywiązał do siodła.