Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 6 213.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

A kiedy wyjdziesz na ranne słońce,
Na świtające zorze
I tam poczujesz z barków szumiące
Ogromne skrzydła boże,
Stań na ugorów dolinnych cieniu,
W szerokich pól tęsknocie,
I śpiewaj — cały w jutra natchnieniu,
Cały ku jutru w locie!
Pochwyć na struny blask złotogłowy
Wielkich przebudzeń cudu
I uderz pieśnią w ugór surowy,
I śpiewaj jutrznię ludu!

A wiedz, że w piersi masz archanioła,
Co w zorzach cały stoi,
A niezrodzone do życia woła
U zwartych dnia podwoi!
Niechże pieśń twoja ma żywe moce
Płomienia, co ulata,

I niech rozwiąże wiekowe noce
W potężny rozbrzask świata!
Niech bije w ugór mrokiem nakryty,
Niech bije w duchy śpiące,
Aż przyszłość swoje rozjarzy świty
W płomienne, żywe słońce!