Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 074.jpg

Ta strona została przepisana.

na łanem żyta wieje, zadumana byłam o tobie; a zanim zrodzon byłeś, troszczyłam się około Ducha, którymbyś żyw buł, a wiedzący siebie.
Tedy ze wszystkich, jakie u Boga były, wybrałam, który na jutrzenkach klęczał, a na zorzach, o świtaniu rannem zjawion był.
Acz insze więcej blasków miały w sobie, a w błyskach gromowych płomieniły się, jako słońca wielkie, po niebie chodzące.
A były, które wybiegały kometą czerwoną i brały ludów strach i cześć. A inne, zakochane w zachododniowych łunach, oblekały purpurę i złotogłów ich. W kolorach szły i w przepychu świateł, a głowy ich, w dyamentach i hełmach, gorejącym meteorom podobne, błyskały grozą zjawienia nad olśnione ludy.
A nie wybierałam tobie Ducha w szatach królewskich, ani tego, który nie zdejmuje zbroi. Ale wybrałam Ducha w lnianej koszuli białej, która znacz; wyzwolony, wykupiony, wolny. Iż wolność największą i najgodniejszą siłą jest, jakiej duch ludu dorobić się może, a królewskość i rycerstwo stopniami tylko się tronu jej wzniesieniem. Lud wolny nad królem i rycerstwem stoi; on stoi tam, gdzie się rozwiązuje przykaz, a zaczyna miłość.
I tchnęłam w ciebie Ducha brzasków wczesnych i brzasków perłowych. I spadła na ciebie obfitość ros i łez, i uśnieżyły rosy i łzy ziemię, jako posiew srebrny, a Gwiazda Zaranna — ta nad tobą była.
I spłonęło znamię dnia wschodzącego na czole twojem, i otoś zrodzon jest dla przyszłości świata, a stopy twoje obrócone są w drogę pilną, która się jutrem zowie.
Albowiem różnych narodów drogi różne są, a wiele z nich nie wie, iż ku zachodowi idzie, a w zmierzchy się śpieszy. Lecz noc będzie u kresu ich.