Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 162.jpg

Ta strona została przepisana.

Aż do zwątpienia, smętnego wysłańca
Zbudzonej w duchu świadomych potęgi...
O życie! twoje kwiaty i owoce
Są dla tych tylko, co wielbią twe słońce;
Dla myśliciela masz samotne noce
I gorzkich zwątpień amfory trujące.
............

(chwila milczenia)

(Hagom i Nel wnoszą trupa młodej kobiety).


NEL.
Uf!... ciężka! — Jeśli Pan Bóg na wagę ją bierze,

To dobry handel robi... panie, gdzie położyć?

VESALIUS.
Tu... na stole... ostrożnie...


NEL.
Na mego patrona!

Gdyby ta piękna panna miała tutaj ożyć,
Dopiero by to była srodze zadziwiona!
Piękne mi towarzystwo: obcęgi — i noże —
I noc... a jaka czarna noc!... Panie doktorze,
O czepiec mój prababki z wami się założę,
Żem zarobił reala... — Hej! słuchaj mnie, Hago!
A przestańże tam klepać, jak tartak, pacierze
I zabierz tę zasłonę — trupy chodzą nago.

(Chce zdjąć zasłonę pokrywającą ciało, w czem mu przeszkadza
ruch Vesaliusa, zajętego dobieraniem narzędzi).


VESALIUS.
Zamilknij — albo odejdź!


HAGON.
Jesteś sprośne zwierzę!


NEL.
Hę? co? jak?... zwierzę, mówisz?... A ty, mój bałwanie,

Jesteś podszewką zwierza na wywrot...