Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 175.jpg

Ta strona została przepisana.
CASTELLI.
Pani! boleść cię zwycięża.

Wiekuistości jasne ideały
Nie giną marnie z upadkiem szermierza;
Rzeczą niegodną jest wielkiego męża,
Jeśli los prawdy swym losem wymiera.
Po nad poziomem nędz i walk tej ziemi
Jest przystań ciszy i światła dla ducha;
Wieki, bijące skrzydłami orlemi,
Zerwą się kiedyś z niewoli łańcucha —
I pić polecą ze zdroju żywego...
Człowiek upada — lecz prawda jest wieczna.

CÓRKA.
Wieczna... dla wiecznych... Ach! i cóż mi z tego,

Że gdzieś, za sferą naszego istnienia,
Za szeregami posępnych stuleci
Jest jakaś prawda bezwzględna, milcząca,
W wielkości swojej i sile bezpieczna,
Która spogląda bez łez i bez drżenia,
Jak ludzkość w otchłań gorejącą leci —
Nie mogąc dojrzeć świtu — ani słońca...
I cóż mi z tego?... Ja cierpię dziś właśnie;
Ja dzisiaj wątpię, dziś konam z boleści...
Jeśli jest prawda, niech grom ją obwieści,
Lub niechaj słońce na wieki zagaśnie.

(z rozpaczą)
To jest mój ojciec! Ja go chcę mieć żywym!

Kocham go! Słyszysz?...

(słabnąc)
O! bądź litościwym!...

Powiedz mi, wierzysz?... O patrz! jak te białe
Włosy rozwiewa poranek, zbudzony
Nad chłodnym Tybrem...