Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 7 205.jpg

Ta strona została przepisana.
I. PRZED WIEKAMI.

Noc gwiezdna. Okolica skalista. Słychać grzmot toczących się głazów. W ciągu rozmowy gwiazdy gasną. Świta. Prometeusz w czapce frygijskiej i krótkiej chlamydzie.


PROMETEUSZ.

Przeklęty łomot! Znów jedna noc stracona. Człowiekowi w takim hałasie trudno byłoby zasnąć, nie dopieroż bogu. A mnie sen jego tak potrzebny. O, jak potrzebny!... (Nowy grzmot w przepaści) Żebym chociaż wiedzieć mógł, co tam za otchłaniec z piekłem w dyska gra... (Woła): Ho! Ho!

SYZYF[1]
(głos z głębi)

I ten się stoczył.

PROMETEUSZ.

Głos ludzki jakby. Czy słyszysz mnie, człowieku?

SYZYF.

I ten także się stoczył. Uf!

  1. Syzyf Σίσυφος, »mędrek«), założyciel i król Efyry (Koryntu), u Homera »frant nad franty«, u późniejszych człowiek zły i przewrotny, za swoje zbrodnie skazany w podziemiu na toczenie do góry głazu, który się mu przed szczytem wymyka i spada na dół — tu przedstawiciel surowej, roboczej siły.