Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 8 261.jpg

Ta strona została przepisana.

Dopadł: — »Jenerał Chruszczew śle orędzie,
Że strzelać rozkaz ma i strzelać będzie«. —

Wystąpił na to z szyku starzec. Oba
Policzki wydął, oczy zmrużył z wzgardą:
— »Waszmość kto taki? I co za osoba«? —
A gdy się tamten zastawiał kokardą
Białą, że poseł, — »Widzę! — rzekł — Zdradziecki
Herb! Zdradził Waści, jakby sam Niesiecki!«[1]

Szarpnął ów konia, krew buchła mu w lica.
A stary: »To nic! To niech Waść zapomni,
Żeś się też kiedyś liczył za szlachcica!
A nim to kiedyś uczynią potomni,
Ja Waści... ja cię... odszlachcę!« — Tu plunął.
Jeździec się zachwiał, jakby go w łeb lunął,

I w konia! Scena ta, ledwie że zmieszała
Pochód. Nie wszyscy nawet ją widzieli,
Porwani śpiewem, co jako nawała
Burzy, wypełnił bór od mchów podścieli
Aż po koronne czuby tak strzeliście,
Że chociaż wiatr nie powiał, drżały liście.

Co przez wiek męki zebrało się szlochu,
Buntu, rozpaczy, klątw, jęku, modlitwy,
Od Nerczyńskiego u taczek gdzieś lochu,
Od zsylnych stepów[2] do zgwałconej Litwy
I do Korony zdeptanej — to biło
Z śmiertelnej pieśni, nieśmiertelną siłą

Życia, co, że jest żywe — wie o sobie
I w żadnej nie da pogrześć się mogile

  1. Ks. Kasper Niesiecki, Jezuita, (um. 1744), autor »Herbarza polskiego«.
  2. Zsylne stepy — stepy, dokąd zsyłają t. j. przymusowo posyłają przestępców.