Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 081.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Rybak plon srebrny ciągnie na brzeg ślizgi,
Pozbywszy z ramion młodzieńczych siermięgi
I wiosło w trzciny rzuciwszy niedbale...
A fala, gniewne zataczając kręgi,
Szle za nim posły swoje, białe bryzgi
I pękające w milion tęcz opale
Wzdętych kropelek, które mu na głowę,
Iście królewskie, bo jednochwilowe,
W promieniach słońca zwijają korony.



∗             ∗


Tajemną zdobycz uwolniwszy z sieci,
Spojrzał, i z dziwu skamieniał, jak głazy...
Przed nim, pamiątka odległych stuleci,
W napisy jakieś ryta i obrazy,
Leżała srebrna tarcza, oplątana
W długie, jedwabne porostów włókienka...
Tarcza błyszcząca, jakoby ulana
Z promieni, które w pełnię do okienka
Cicho się w nocy skradają, i psotne,
Całują usta senne i wilgotne.
Czyję pierś kryła przed laty? któż zgadnie!...
Milczą dla tłumów jej zatarte godła.
Może tam kiedyś w chłodnej głębi na dnie,
Z Rodanem cicho rozhowory wiodła
I rapsod jakiś bohaterski, stary,
Do jego szumów dostrajała miary.