Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye seria pierwsza 114.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Że kwiat ją zdradza i że ta sukienka
Pozwala słońcu całować jej ciało...
Spojrzała na mnie i snadź mnie wydało
Moje zmieszanie, bo spuściła oczy,
Tuląc do siebie dwa sploty warkoczy.




VI.


Nie wiem, czy była od początku ziemi
Na całym świecie druga taka wiosna,
Kwiecista, wonna, tęskna i miłosna,
Jak owa nasza! Rojami barwnemi
Co ranek nowe tryskały motylki,
Świecąc, jak drogie brylantowe szpilki,
Na piersiach róży, na jaśminów czole.
Co wieczór rzeczka uciekając w pole,
Garściami srebro księżycowi kradła
I w swoje szklane zakręty je kładła,
Migocąc zdala, jak pas srebrem tkany...
Słowik był jakoś dziwnie rozkochany,
Żarem syczące, płomienne lał pienia...
Drzewne korony plotły się w sklepienia
Świątyń uroku, pałaców rozkoszy...



∗             ∗