Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya druga 244.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Każ, niech się głosy obce uspokoją!
Niechaj się cofną ode mnie precz krokiem
Ci, co przed twoim chcąc zakryć mnie wzrokiem,
Własny mi płaszcz swój rzucają — zbłocony!
Ciebie — co wszystko wiesz — ja się nie boję:
Sam zostań ze mną — i zamknij podwoje!
Ja wobec Ciebie mam dosyć odwagi
Stanąć — jak posąg przed mistrzem swym — nagi.


∗             ∗

Jeślim zgrzeszyła — Ty sam wiesz, o Panie!
Że serce moje, nakształt harf pękniętych,
Łez zawsze pełne — i jęków — i krzyków —
I zaduszonych wiosennych słowików,
Po których w gajach rozchodzi się łkanie,
I róż zdeptanych — i gwiazd zadmuchniętych —
I żrących dymów z mogilnych pochodni —
I łun, co biją w nie od ludzkich zbrodni...
I że to serce — ja, co też mam siłę
Tylko na jedno życie, muszę nosić
W piersiach, jak wiecznie skrzypiącą tam piłę,
Której zgrzytowi nie mogę rzec: dosyć!


∗             ∗

Ach! Ty sam widzisz, Ty znasz, Ty to czujesz;
Ty, co noc ciemną i parną malujesz
W gwiazd białe róże... Ty wiesz, ile marzeń