Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 048.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

A jego wielką i boską wymową
Jest krzyż i cisza, i głowa skłoniona
Na pierś miłości pełną, a nad głową
Męki i hańby korona.
Stoję i milczę. Cóż powiem, skazany
Za każde czucie, myśl każdą i tchnienie?
Tryumf wam! Tryumf, o rzymskie wy pany!
Obroną moją jest tylko milczenie,
A winą — duch mój, co zerwał kajdany.
Tryumf wam! Oto świątyni sklepienie
Nad głową moją powtarza: skazany!
Na stos! płomienie!

O sądzie! Wiem ja, że pod waszą mocą
Stoję przychodzień daleki i cichy
Z krain wolności, które długą nocą
Oddzielił od was kaptur i duch pychy.
Wiem, wasze klątwy świat w pyły druzgocą,
I bezpieczniejszy jest robaczek lichy
Pod moją stopą, niźli ja, o mnichy,
Pod waszą mocą.
Przecież mnie trwoga ni zgnębi, nie złamie,
Bóg zna to serce, i wie że jest czyste.
Próżno, biskupie, wyciągasz swe ramię
I klątwy na mnie wyrzucasz ogniste...
Duch mój nie zaprze swej prawdy, nie skłamie!
On wolny, silny, w swe skrzydła wieczyste