Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 077.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
XI.

Z długiej się nocy, ku światłu obrócić —
Wiem jak jest ciężką pracą, a jak twardą.
Bo nam się trzeba, jak płomień wyrzucić
W górę, z ogromną siłą i ze wzgardą
Dla tej małości, co nas chce zawrócić
I zdjąć nam z czoła ostatnią myśl hardą,
Myśl, co się blasków paliła koroną
Nad każdą głową wielką — a zelżoną.

Do tych błękitów, co stoją nad nami
Tak uciszone i tak obojętne,
Z Jakóbowemi drabiny szczeblami
Nie widzą oczy moje, we łzach mętne.
Nam trzeba wzbić się własnemi skrzydłami,
Gdy nas odbiegły gdzieś anioły smętne,
I krwawe pióra na zorze kłaść złotą,
Jak ptaki gnane ku słońcu tęsknotą.