Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 285.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— „Wasza wysokość gorączką oddycha!
Noc jest tak zimna... wicher dmie na dworze...
A płaszcz... lecz gdzież on podział się u licha?
Książę jest w nader dwuznacznym ubiorze!”
Ale Kalilbad gwałtem go wypycha.
Istotnie, gdyby podzielić z nim łoże
Smok przyszedł nocą ciemną, bez wątpienia
Młodzieniec nie drżałby tak z przerażenia.

Odtąd się Hussejn utwierdził w swej wierze,
Iż młody książę poprostu ma bzika.
Strzegł go, jak zwykle waryatów się strzeże,
Nie dając w rękę nawet scyzoryka.
A gdy wzrok chłopca utonął w gwiazd sferze,
Lub szukał ziela, co groty odmyka,
Starego negra mina tajemnicza
Zdała się mówić: „Szkoda nam panicza!”

Wtem, nagle, marzeń idyllę różową
Przerwał krzyk życia i jego niedoli:
Królowa, która była już niezdrową,
Oddawna niknąc i gasnąc powoli,
Poznała, że śmierć większą jest królową,
I że wszechmocny niema w ludzkiej woli.
Zmarła; a wielka dostojników rada
Berło złożyła w ręce Kalilbada.