Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 315.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

„Znasz je?…” Skinęła zamiast odpowiedzieć
Westchnienie łonem wzruszyło dziewiczem.
Zamilkł i książe; on radby coś wiedzieć
Więcej o życiu wieszczek tajemniczem,
Ale Giulnara zdawała się siedzieć
Bez czucia, jakby przed strasznem obliczem
Meduzy jakiej… tylko dłoń, co drżała
W ręku książęcia, życie w niej zdradzała.

Rozmowa w dwoje, której koszt opłaca
Ktoś jeden z pary gruchającej tkliwie,
Rychło zasypia; nie mała to praca
Mówić, gdy luba milczy uporczywie;
Wniwecz się cały dowcip twój obraca
I — że całujesz — wcale się nie dziwię!
Ale Kalilbad, choc nieraz czytywał
O pocałunkach, sam w ogniu nie bywał.

Podał jej czarę wina — wzrusza głową.
Sorbet, owoce przepyszne z koszykiem —
Nie chce; ust żadne nie otwiera słowo…
Jakże ma mówić, czy wieszczek językiem?
Książe przestraszył się… wszak taką mową
W całym się dworze nie dogada z nikim…
„Lecz do wesela zrozumiem ją pewnie!”
Tymczasem, dary przedstawia królewnie.