Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye serya trzecia 339.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Tak mówił; wszyscy słuchają z uznaniem
I nie zwlekając, do dzieła się biorą.
Z historycznego aktu zgotowaniem
Archiwum państwa zwinęło się skoro.
Cieszą się starcy, że przed swem skonaniem
Dzień ten obaczą! Rankiem, nocną porą,
Kuryery śpieszą, ścigają się posły,
Tak jubileusz wnet wieści rozniosły.

Książe Kalilbad, choć mu bardzo wstrętnym
Był cały tumult tej uroczystości,
Przykładu mądrych monarchów pamiętny,
Dawał dowody świętej cierpliwości.
Przybyłych witał, a chociaż był smętny,
Czynił honory podług ich godności;
Zmuszał się nawet do praw etykiety,
Całując w rączki nadobne kobiety.

Jak księżyc gwiazdy zaćmiewa bez sądu,
Tak wpośród wszystkich dyademów oto,
Błyszczy prześliczna księżna Trebizondu,
Której rudawe włosy, z barwą złotą
(Tak nazwanego „impertynent-blondu”)
W improwizacyi natchniona robotą,
Dworski poeta mianował być słońcem,
Nad Astrachanem rozkosznie wschodzącem.