Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye w nowym układzie II Hellenica 124.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Rył mu na sercu nagiem prawo swoje,
I objawiał się w oddalonym gromie,
I niósł ze sobą wichrów niepokoje...
A tak potężną była jego mowa,
Że Scypion w ciszę nocy zasłuchany,
Przestawał myśleć o wojnie, o Romie,
O Kartaginie, co jak męczennica,
Na wielkim stosie dziejów się paliła,
I drżał, i szeptał przerywane słowa,
I tak się płonił jak młoda dziewica,
Co po raz pierwszy: »kocham« wymówiła.


V.


Czy znasz tę chwilę srebrzystą, różową,
Gdy wschód unosi zasłonę nad głową
Śpiącej jutrzenki i zwolna odchyla?
Obłoczki lekkie, jak skrzydła motyla?
Gdy ranek, w białe zasłony spowity,
Dyadem rosy kładzie w ptasząt gwarze?
Gdy ziemia ze snu ockniona, marząca,
Tęskne ramiona wyciąga w błękity,
Z mgły wznosząc srebrne, dymiące ołtarze,
Na cześć wielkiego bóstwa życia — słońca?...
I czy znasz chwilę, gdy dziwna tęsknica,
Której nikt nazwać, ni ująć nie zdoła,
Łunami świtu wybija na lica