Pod miasteczkiem *** szeroko rozlewa się Warta. Kapryśna to rzeka! Wiosną, w srebrne, wielkie zwierciadła rozbita, zalewa groblę podmiejską i jasnemi, drżącemi strugami ucieka, nie pytając drogi, przez pola i łąki i, jak puhar kipiący, nigdy wód swoich nie może pomieścić w swych brzegach.
W pianach cała i bryzgach, jak ptak biały, zrywa się skrzydlata i pod mostem, wyniesionym wysoko, szumi i huczy tak niekarnie, jakby jarzma tego z drzewa a żelaza na hardym swym grzbiecie znosić nie mogła. Wody jéj, zebrane z szerokich łężnych rozlewów, jak hufiec rozbity wpadają w koryto, wspinając się jedne na drugie, i tak spiętrzone prą się nawałem na pale, trzeszczące pod ich naciskiem, byle prędzéj od przymusu uciec, i ponieść się w kaskadach na szersze spadki i podmiały, i mdléć u brzegu, niosąc resztę piany i błysków gniewnych w coraz słabiéj pulsujących falach.
Po takiém najściu wód wiosennych i most i groblę jak po Tatarach naprawiać trzeba. Połamane bale i wiązania znaczą ich pochód zwycięzki i nie jeden dąb krzepki głową nałożyć musi rozhukaną rzeki swawolę.
Strona:PL Maria Konopnicka - Cztery nowele.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.