Strona:PL Maria Konopnicka - Cztery nowele.djvu/249

Ta strona została skorygowana.
VI.

W chwili, kiedy łapacz prowadzący Hankę ukazał się w trzeciém podwórzu ratuszowego gmachu, szereg zakratowanych, czerniejących tu i owdzie powybijanemi szybami okien w téj jego części, która zamyka perspektywę od strony ulicy Daniłowiczowskiéj, zapełniony był męzkiemi i kobiecemi głowami. Nie stanowiły wyjątku pod tym względem nawet tak zwane „obywatelskie” numery, w których odsiadują areszt policyjny osoby, korzystające z przywilejów stanu.
Przedmiotem ciekawości całéj téj galeryi był brudny, zabłocony, chudy pudel, którego strażnik uczył aportować i służyć. Ilekroć pies przybierał postawę pionową, u góry robiła się cisza, przerywana zaledwie pojedyńczemi wykrzykami: „ustoi!... nie ustoi!” Kiedy wszakże znużony psina opuścił przed czasem mdlejące łapy, a ciężkie razy grubego rzemienia na drżący grzbiet mu spadały, galerya wybuchała szalonym śmiechem i tupaniem, które, w połączeniu z żałośnym skowytem pudla, tworzyły prawdziwie piekielną wrzawę.
Pojawienie się w podwórzu łapacza z dziewczyną zrobiło w tém widowisku powszechną dywersyę. Stra-