Strona:PL Maria Konopnicka - Cztery nowele.djvu/268

Ta strona została skorygowana.

Zaczerwieniła się jak wiśnia, inne wybuchnęły śmiechem.
Tymczasem Hanka podeszła do Mańki Czerkas, która, już się w boki ująwszy i zrzuciwszy chustkę z głowy, kołysała się na biodrach, przyśpiewując sobie:

Poszła panna do gaju,
Nakopała rozmaju...

— Mańka! — szepnęła Blacharzówna, — Mańka!
Dziewczyna spojrzała na nią pobielałemi od wódki oczyma. Zmyliła jéj się piosenka.
Zaczęła z innéj nuty:

A ja sobie poradzę:
Czarną kurę nasadzę,
A kurczęta poprzedam,
Kupię sobie w mieście dom...

Hanka szarpnęła ją za ramię.
— Mańka! słuchaj! Mańka... idziesz?...
Ale Mańka już wyskakiwała.

Jak mi będzie jeszcze brak,
Dołoży mi starszy brat;
Jak mi jeszcze nie stanie,
Dołożą mi mieszczanie...

— Hu! ha! — zaczęła hukać do taktu bębna i skrzypicy.
Hanka szarpnęła ją znowu.
— Słuchaj ty zatracona, miałaś bieżéć... miałaś iść...
Mówiła przyciszonym, gorączkowym głosem.
Mańka spojrzała na nią.