pnie i z namysłem. Ona się nie skompromituje ladajakim wyborem, zwłaszcza co do starszych.
Jeszcze wtedy, kiedy sama siedzi w więzieniu (aferzystki zwykle przechodzą tę kolej), upatruje sobie najmłodsze z dziewcząt, opiekuje się niemi, oddaje im swoje skwarki, pożycza mydła, nici, częstuje wódką, a nieraz nawet odstępuje im swoje „sztuczki,” to jest kawałki mięsa wydzielone dla siebie.
Kiedy odsiedzi wyrok, odwiedza je, przynosi im to pomarańcze, to bułki, to parę groszy; kiedy zaś młoda delikwentka ma być wypuszczoną, aferzystka u bramy na nią czeka, aby ją wziąć pod opiekę swoję. Rekrutacya taka odbywa się niezmordowanie i z pewnym, jak widzimy, zachodem i kosztem. Nic dziwnego, że się opłacać musi — i rzeczywiście się opłaca. Młodsza komenda zbiera się bez trudu. Dzieci głodnych, odartych, gotowych na wszystko i nienależących do nikogo, zawsze jest dosyć w wielkiém mieście.
Pajęczakowa drobiazgu tego miała u siebie z dziesięcioro może. Były to „sieroty po siostrze,” to znów „sieroty po bracie,” a czasem „sieroty wzięte z miłosierdzia.” Całe téż suteryny z oficynami włącznie podziwiały litościwe serce téj dobréj osoby. Czasem wprawdzie przepadało któreś z tych sierot w jakiéjś mniéj fortunnéj wyprawie; wtedy mówiło się, że Jasiek albo Antek poszedł do terminu, a opróżnione na tapczanie miejsce zajmował na upatrzonego wybrany nowicyusz.
Starsze dziewczęta także przepadały czasem. Pajęczakowa wzdychała wówczas głośno nad niewdzięcznością ludzką, a normalna liczba sińców na grzbietach młodszéj komendy zwiększała się znacznie.
Strona:PL Maria Konopnicka - Cztery nowele.djvu/276
Ta strona została skorygowana.