niego wzięła z pięć złotków, albo jeszcze i piętnaście groszy.
Tak znów ta pierwsza:
— A co za podstępca! Co za kat taki! A co to za moc w tych pazurach! Żeby zaś taką jamę pod kurnikiem wygrzebać! A to i chłop łopatą lepiejby nie zrobił! A że też nijakiego sposobu nie ma na takiego zbója!
Ale wtem wybiegła z chałupy przy kuźni kowalka, i nie dbając na zimno, bez kaftana, stanęła przed progiem, fartuch do oczu podniosła i z głośnym płaczem zawodzić poczęła.
— A mojeż wy czubatki kochane! A mojeż wy kogutki pozłociste! A cóż ja teraz bez was pocznę, sierota!...
Dziwił się temu lamentowi Koszałek-Opałek, słuchając to jednem, to znów drugiem uchem, bo nie mógł jakoś zrazu pomiarkować, o coby to onym niewiastom chodziło. Aż nagle stuknął się palcem w czoło, pod płotem między chwasty siadł, kałamarz odkorkował, pióro w nim umaczał, strzepnął, i otwarłszy wielką swoją księgę, takie w niej zapisał słowa:
...„Drugiego dnia podróży mojej zaszedłem do nieszczęsnej krainy, którą tatarowie napadłszy, wybili, wydusili, lub uprowadzili w jasyr wszystkie koguty i kokosze. Zaczem kowal miecze na wyprawę kuł, a przed kuźnią rozlegał się płacz i narzekanie.”
Jeszcze to pisał, kiedy w progu kuźni stanął kowal, i huknął basem.
— Co to pomoże płakać? Tu trzeba garnek z żarem wziąć i tego nicponia z jamy wykurzyć dymem! Jużci wiadome rzeczy, że pod lasem lis w jamie siedzi. Albo go wykurzyć, albo go wykopać. Dalej Jasiek!
Strona:PL Maria Konopnicka - O krasnoludkach i o sierotce Marysi.djvu/024
Ta strona została uwierzytelniona.