Strona:PL Maria Konopnicka - O krasnoludkach i o sierotce Marysi.djvu/033

Ta strona została uwierzytelniona.


P


III.

Podjadłszy tedy sobie, Koszałek-Opałek znów u ognia siadł, a gdy chłopcy świeżego chróstu narzucili, a iskierki po suchych gałązkach wesoło zaczęły skakać, tak pastuszkom o Krasnoludkach powiadał.
— Drzewiej nie nazywali my się Krasnoludki, ale — Bożęta. Nie mieszkali my też pod ziemią, pod skałkami, albo pod korzeniami drzew starych, jako mieszkamy teraz, ale po wsiach, w chatach, razem z ludźmi. Dawno to było, przedawno! Jeszcze nad tym tu krajem panował wtedy Lech, który ufundował miasto Gniezno na tem miejscu, gdzie gniazda białych ptaków znalazł. Bo mówił sobie: — Jak tu ptaki w bezpieczności mieszkają, to musi ziemia cicha być i dobra.
Jakoż była.